Nie tak dawno temu, w całkiem niedalekim Rybniku, pewna spóźniona studentka pierwszego roku architektury na Politechnice Śląskiej biegła przez Park Wiśniowiec, by zdążyć na Gliwicką na przystanek autobusowy. Na imię jej było Hania.
Spóźniona była okrutnie. Zaspała, a na nieszczęście był to dzień pierwszego egzaminu na studiach! Nagle zza zakrętu wyskoczył poranny biegacz ze słuchawkami w uszach i zderzył się z Hanią. Hania wywróciła się, a z jej torby wysypała się cała zawartość. Biegacz pomógł Hani wstać, przeprosił i wspólnie zaczęli zbierać rozsypane rzeczy. Jak tylko skończyli Hania pobiegła na przystanek. Zdążyła, egzamin zdała, ale nie zauważyła, że nie zabrała wszystkiego…
Popołudniu, po szkole, do Parku Wiśniowiec na chwilę zabawy wybrała się Ula z mamą. Uczyła się w pierwszej klasie. W trakcie zabawy zauważyła, że w trawie błyszczy jakiś dziwny przedmiot. Był dziwny, niby miał rysik, ale jakiś nietypowy, jak na ołówek. I do tego dodatkowa, cienka nóżka. Nie namyślając się długo Ula otwarła tornister, wyjęła piórnik i wrzuciła do niego tajemniczy ołówek. W piórniku zapanowało spore poruszenie. Niespodziewany gość wywołał lawinę komentarzy i pytań. Ktoś ty? Po co ta nóżka? Jak się nazywasz? Co umiesz? Dziwny ten mały rysik. Ołówek nie znał odpowiedzi na te pytania. Z opresji uratowały go ołówki – tradycyjny i automatyczny. To nasz kolega, to nic że dziwny. Dajcie mu spokój!
Ołówek był pełen nadziei. W nowym miejscu może być radośnie. Następnego dnia w szkole Ula na lekcji plastyki próbowała narysować góry nowym ołówkiem, ale było to dla niego za trudne. Na języku angielskim próbowała uzupełnić z jego pomocą ćwiczenia, ale znowu ołówek sobie nie poradził. Przybory szkolne naśmiewały się z niego. Spójrzcie jaki brzydki i nieprzydatny ołówek! Nic nie umie, w dodatku nie wygląda jak ołówek. Brzydkiemu ołówkowi było przykro… Nie potrafił tego co jego dwaj koledzy. Za to na matematyce była geometria. Niezrażona Ula spróbowała brzydkim ołówkiem narysować kwadrat… Nie udało się. Trójkąt – znowu nie wyszło… Ale za to z kołem poszło wyśmienicie. Miał specjalną nóżkę, potrafił rysować równe koła, kółeczka, półkola.
W piórniku nie uspokoiło to jednak atmosfery. Przybory szkolne nadal dokuczały brzydkiemu ołówkowi. Tylko ołówki go broniły… Brzydki ołówek czuł się samotny. Nie chciał mieszkać w takim nieprzyjaznym piórniku.
Kolejnego dnia nadarzyła się okazja do ucieczki. Ula zapomniała zapiąć piórnika i trzymając go w ręce biegła na lekcję muzyki. Brzydki ołówek odchylił się delikatnie i udało się! Wypadł na korytarz. Na podłodze wypatrzył go Grzesio z IIIc.
Jaki fantastyczny ołówek! Grzesio miał plan. Chłopaki, w sobotę zrobimy sobie łódki z kory i drewna. Potem popuszczamy na Zalewie Rybnickim!
Grześ bardzo się cieszył. Jego ołówek miał dziwną, rozkładaną nóżkę. Idealną na maszt okrętu. W sobotę rano zrobił z dużego kawałka kory kadłub, z brzydkiego ołówka maszt, a z chusteczki mamy żagiel. Wsiadł na rower i pojechał spotkać się z kolegami nad Zalewem.
Brzydki ołówek się cieszył. Wreszcie ktoś go docenił!. Był potrzebny Grzesiowi. Okręt Grzesia z nim jako masztem wyglądał imponująco. Żagiel cudownie trzymał się ołówka, bajecznie mienił się w Słońcu. Chłopcy postanowili urządzić zawody wzdłuż brzegu. Ustawili statki na start w równej linii i ruszyły! Stateczki początkowo trzymały się brzegu. Okręt Grzesia szybko wysunął się na czoło wyścigu. Nagle wiatr zawiał gwałtownie i łódki przyspieszyły. Chłopcy szybko złapali swoje okręciki, ale łódka Grzesia błyskawicznie oddaliła się od brzegu i mu uciekła… Grześ zmartwił się, to była najlepsza łódka, jaką do tej pory zrobił.
Tymczasem po drugiej stronie Zalewu, na ławeczce siedziała sobie Hania. Zdała egzamin na piątkę, ale była smutna. Zgubiła cyrkiel z zestawu, który na studia kupili jej rodzice w Hurtowni Zenit. To był ładny, profesjonalny zestaw, z którego była taka dumna. Dlaczego wtedy zaspała? Wpatrywała się w falujące wody Zalewu Rybnickiego i dostrzegła zbliżającą się do brzegu maleńką łódeczkę z błękitnym żaglem. Hania podeszła do brzegu i złapała zbliżający się stateczek. Nogi się pod nią ugięły… To niemożliwe! Żagiel rozpięty był na jej zagubionym cyrklu. Szybko go zdemontowała i wróciła do domu. Pobiegła do swojego pokoju i włożyła cyrkiel do pudełka z przyborami kreślarskimi. No jesteś wreszcie cyrklu! Powitały go radośnie zerownik, elipsograf i ekierka. Piękny cyrkiel wreszcie poczuł, że jest w domu.
Autor: Ireneusz Tomeczek
Ilustracja: widoki.studio
A w marcu przez cały miesiąc 15% rabatu na wszystkie cyrkle na hasło „brzydki ołówek”! Zapraszamy!